piątek, 10 października 2014

Berlin Memories ♥ #2

Drugi post z serii Berlinowych wspomnień! :D Miłego czytania!

30.05.2014r.

Po śniadaniu pojechaliśmy do Poczdamu. Naszym pierwszym celem była niemiecka rezydencja Sans Souci. Tam było tak pięknie. Śliczne ogrody, wielka fontanna, a w wodzie pływały złote rybki. Mieliśmy trochę czasu na porobienie zdjęć, bez których oczywiście nie mogło się obyć :D Później dostaliśmy znów głośniczki i zwiedziliśmy rezydencję w jakąś godzinę. Następnie poszliśmy na krótki spacer do parku, w której głębi krył się tak zwany Chinese House czyli Chiński Domek. Patrycja szalała na jego punkcie. Obeszłyśmy go porządnie dookoła. Był piękny. Potem spacerowaliśmy po dzielnicach: rosyjskiej i holenderskiej. W dzielnicy rosyjskiej widzieliśmy cerkiew św. Aleksandra Newskiego. Z początku pomyślałyśmy, że to domek Barbie bo taki różowy haha :) Można było wejść do środka, ale było dość mało miejsca więc podzieliliśmy się na grupki. W dzielnicy holenderskiej można było dostać oczopląsu. Wszystkie domki były takie same. Potem dali nam dwie godziny czasu wolnego, ale praktycznie żadnych sklepów tam nie było więc trochę bez sensu. Poszłyśmy więc do Mc'Donald's, a potem do Starbucks'a na Frappuccino. W jednym z miejsc, które zwiedzaliśmy, nie pamiętam które to było uznali mnie za osobę z innej grupy i wepchnęli siłą do środka. Musiałam czekać, aż będzie kolej na drugą grupę czyli naszą, ochroniarz zaczął mówić do mnie po niemiecku, że mam założyć słuchawki i iść za grupą, ale jakimś cudem dogadałam się z nim i powiedziałam, że moja grupa jest przed budynkiem. Nie wiem jakim cudem to zrobiłam, ale się udało :) (Mimo, że uczę się niemieckiego teraz już 6 rok, to jednak niemiecki nie jest językiem podstawowym i nie uczą nas rzeczy, które naprawdę mogą się przydać). Mieliśmy pod koniec pojechać jeszcze na Alexanderplatz, ale nie starczyło czasu więc wróciliśmy na obiadokolację do hostelu. Tego wieczoru poszliśmy na zakupy do marketu znajdującego się tuż obok. Kupiłam parę paczek żelków, moich ulubionych ufo i razem z Magdą kupiłyśmy szampana Hello Kitty. W drodze powrotnej przypomniałam sobie o sokach Capri Sonne. No nic. Trudno. Kupi się następnym razem. Trochę poskakaliśmy na trampolinach, trochę innych od tych naszych polskich. Tym razem jednak trzeba było dostosować się do ciszy nocnej i pójść wcześniej spać, ale mimo to i tak gadałyśmy jeszcze szeptem w nocy :) Razem z Patrycją pisałyśmy z jej znajomym z UK na Kik'u. (jak to się odmienia?! :D)

























5 komentarzy:

  1. Wow, tam jest serio pięknie, zazdroszczę ci tej wycieczki i kocham twoje posty 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Berlin, jak i okoliczne miasta jest niezwykły. Ja ostatnio byłam w Wenecji, gdzie jest równie pięknie, ale namówię rodziców, by odwiedzić stolicę Niemiec skoro w przyszłym roku wybieramy się do Austrii - jak wszystko, to wszystko ;) Zachęciłaś mnie do odwiedzin tym postem.

    orasey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cieszę się bardzo :) Ja do Wenecji jadę z klasą w tym roku, prawdopodobnie :)

      Usuń
  3. Obserwacja za obserwacja? Zacznij a napewno sie odwdzięczę :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. W Berlinie jest cudownie! *.*
    Pamietam jak ja nacykałam móstwo zdjec i niedawno znalazłam pendrivea na ktorym byly. Wszystkie wspomnienia powrociły ;3
    Strasznie podoba mi sie design twojego bloga. Obserwuje!
    Zapraszam cie do siebie i oceniania moich zdjec amatorskich ;3
    Mam nadzieje ze jak juz wejdziesz to zostaniesz ze mna na dluzej :)

    http://obiektyw-mym-okiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń