31.05.2014r.
Z rana wypiłyśmy z Magdą naszego szampana :D Po śniadaniu pojechaliśmy na Alexanderplatz. Nagle zachciało mi się do toalety, a tu jeszcze tyle chodzenia! Wszędzie mijaliśmy cyganki, które dawały nam jakieś dziwne kartki do podpisania i musieliśmy je odganiać. Na szczęście zwiedzanie dobiegło końca i przewodniczka dała nam jakieś 30 minut czasu. Trochę mało, tym bardziej, że to centrum :( Patrycja musiała jak najszybciej znaleźć się w Media Markcie więc nie było czasu na szukanie toalety i za potrzebą poszłam w krzaczki hahaha :D W Media Markcie zeszło nam bardzo dużo czasu i Kasia spytała o dojście do BVB FanShopu. Pracownicy nie ogarniali czym jest Borussia Dortmund, a jeden z nich (jedyny ogarnięty ;__; ) powiedział, że najbliższy sklep dla kibiców piłki nożnej jest jakąś godzinę od sklepu...piechotą! Super. Znowu nic nie kupiłam. Poszłyśmy więc na zbiórkę. Spakowaliśmy się do autokaru i.. na Tropical Islands! Przebrałyśmy się szybko w szatni i ruszyłyśmy lasem tropikalnym w stronę morza Śródziemnego haha :D Było tam tak gorąco! Jakieś 32 stopnie. W strefie zakupów na szczęście wiał przyjemny wietrzyk. Ta atmosfera.. wyspy, ciepła woda i ogólne gorąco, piasek, opalający się ludzie, błękitno niebo, palmy powiewające na wietrze, puszcza, alejka ze sklepami i restauracjami, wodospady, jaskinie.. no czego chcieć więcej? Trochę popływałam, pochodziłam i kupiłam pluszowego misia z napisem Tropical Islands. Chociaż jedna pamiątka za wyjątkiem słodyczy... Bardzo mi się podobało :) Niestety na basenie mieliśmy tylko trzy godziny, a potem już powrót do domu. O 20.30 zatrzymaliśmy się w Mc'Donald's na polskiej granicy i mieliśmy pół godziny na kupienie sobie czegoś do jedzenia, zjedzenie i skorzystanie z toalety. I jak tu zdążyć w tak krótkim czasie, powiedzcie mi? Niestety zakupiłam jedzenie dopiero po 21 i przewodniczka najpierw nie pozwalała mi wejść z jedzeniem do autokaru, opychałam się jak najszybciej frytkami, co nie jest zdrowe. Widząc, że nie daję rady i mam jeszcze kilka frytek i hamburgera powiedziała że mogę wejść, ale mam uważać, żeby niczego nie pobrudzić. Tak.. na pewno pobrudzę fotele ketchupem, ogórek mi wyleci, frytki również spadną mi na podłogę i zostawię to bo jestem fleją. Klaudia miała tą samą sytuację. W Mc'Donald's zostało jeszcze czterech chłopaków z równoległej klasy. Cóż. Masakra... istna masakra. Jednak wycieczka ogółem mi się podobała, było zabawnie, jedynie dwie nauczycielki jakoś się nami interesowały. Nasza nauczycielka od niemieckiego dodawała coś do tego o czym mówiła przewodniczka i było bardzo ciekawie. A co do basenu. Naprawdę polecam mimo pokaźnych cen i.. można się tam opalić. Naprawdę przyjechałam do domu z opaloną twarzą i rękoma :) A ja łatwo się nie opalam także to cud.
Nie ma to jak nauka czasem nieprzydatnych słówek w autokarze z nudy :)
Nie to wcale nie wygląda dziwnie :)
To tyle z wycieczki po Berlinie :) Podobały wam się posty? :) Byliście tam kiedyś?