czwartek, 5 marca 2015

Moja Sweet 16-tka

Hej! W sobotę, 28 lutego, dokładnie o 13.45 skończyłam 16 lat. Niby nic takiego, ale jednak znów przybył mi rok :) Aż nie chce mi się wierzyć, że to już za 2 lata będę pełnoletnia. Od piątku miałam istne szaleństwo. Pieczenie ciast, robienie bigosu, sałatek, zakupy. Urodziny miałam organizowane w osiedlowej świetlicy, jednocześnie dla rodziny i dla przyjaciół. Niestety nie przyszli wszyscy z uwagi na ostatnią zachorowalność. Mimo to bawiłam się wyśmienicie. Były dwa stoły z piłkarzykami, oblegane nie tylko przez nastolatków, ale także przez moich wujków i tatę!















W tym roku, tort zaprojektowałam sobie sama. Jedynie pewna kobieta mi go upiekła, za co serdecznie dziękuję. Tort był śliczny i w dodatku pyszny!


















To nic, że grzywka mi się rozpuściła, wcale nie wyglądam dziwnie i wcale mi nikt nie powiedział :) 

















Z moją ciocią chrzestną :)















Dziewczyny grupowo składające mi życzenia :) 

Asia i Patrycja postanowiły wziąć sobie do zabawy plastikowy zamek dla dzieci, które przebywają czas na świetlicy :D 















Oczywiście nie mogło obyć się bez krzesełek. W rytm muzyki tańcowaliśmy wokoło ustawionych krzeseł, a jak ktoś odpadł musiał wykonać zadanie! :D Pierwszy odpadł Kordelia, to mój kumpel, a co do ksywki, dłuuuuga historia. Dostał zadanie, żeby pomalować sobie usta szminką, bez lusterka. 



Tak, to on :) 

















Ja z kolei odpadłam następna i musiałam zgadnąć, z chustką na oczach, czyje to nogi.


















Wszyscy oczywiście w śmiech. 

Ewelina musiała zatańczyć z Kacprem i balonem między twarzami, tak aby nie spadł na podłogę. Ten balon nawet przy twarzy się nie utrzymał. Mieliśmy ubaw jak spadał coraz niżej, a Ewelina próbowała go ratować :)

Następnie poprowadziłam zabawę do piosenki Brigady Bum Chu chu ua. Wszyscy zamiast tańczyć z każdym kolejnym krokiem odpadali i łapali się za brzuchy ze śmiechu. 



Nie obyło się bez "selfie z solenizantką" :) 













Mam nawet takie zjarane z ciocią i wujkiem

Dużo tańczyłam, a nie przepadam za tym, bo jak mówiłam w poprzednim poście nie umiem i się wstydzę. Ale nie było źle i coś mi się wydaje, że teraz na każdej imprezie będę duszą parkietu zaciągającą ich do poruszania się. Oprócz dziwnych kroków do skocznych piosenek, od popu przez disco polo do rocka i metalu zatańczyłyśmy w czwórkę co prawda, tańca belgijskiego. Emilia i Magda co chwilę przywalały w ścianę, bo tańczyłyśmy po ciemku :) 



JEDZIEMY Z GRUPOWYM SELFIE! 


I na koniec zdjęcie grupowe :)
Góra od lewej: Magda, Asia, Patrycja, Kasia, Kacper 
Dół od lewej: Emilia, Ewelina i ja :) 

Impreza dobiegła końca o 21. Wszyscy rozjechali/rozeszli się do 21.30. Patrycja z racji tego, że mieszka ode mnie bardzo daleko, u mnie nocowała. Miałyśmy głupawkę jak to zwykle bywa, poszłyśmy spać o 4.30 nad ranem, a na 12 do kościółka gdzie oczywiście się spóźniłyśmy :) 


Podsumowując: 
- Impreza jak najbardziej udana 
- Nogi bolały ups :)
- Śmiech, śpiew, głupawka 
- Pyszny tort, ciasta i przekąski 
- Pyszna pizza :)
- Świetne prezenty - najlepsze bo od najlepszych 
- Dobry humor to podstawa dobrej zabawy :D 

Tu przed wyjściem z domu mała sesyjka na samowyzwalacz :)

 
Czyli z serii jak powinno być :)

A jak było: 

 

Możliwe, że w szpilkach wyglądałam lepiej i dojrzalej, ale.. nie mam 18 lat, dalej mogę wyglądać jak dziecko i zakładać trampki do sukienek. W szpilkach zapewne bym się zabiła. 







2 komentarze:

  1. Spóźnionego sto lat. Życzę szczęścia w życiu. Widzę, że impreza urodzinowa się udała :)
    http://dziennik-ali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, przepraszam, że dopiero teraz :) Impreza udana jak najbardziej :)

      Usuń