niedziela, 7 czerwca 2015

"W Imię Ducha Świętego!" czyli Lednica2000



Hejka! Dzisiaj podzielę się z wami mega fajnym i chrześcijańskim wydarzeniem jakim jest Lednica. W tym roku pojechałam tam pierwszy raz. Nie byłam jakoś specjalnie zmęczona samym tym, że od 38 godzin byłam na nogach i nie spałam. Tańczyłam, śpiewałam, śmiałam się, dużo gadałam. Nie ukrywam iż wydarzenie trochę mnie zmieniło, mam nadzieję, że na lepsze. Trochę inaczej myślę, zrozumiałam parę spraw i liczę, że już na zawsze będę je rozumieć. Pogodziłam się więc z tego powodu z przeszłością. Chcę nacieszyć się teraźniejszością i liczyć na fajną przyszłość. 

W dodatku pojechałam tam z moimi dwoma przyjaciółkami oraz znajomymi, jedną ze szkoły, drugą poznaną na grillu integracyjnym dla wolontariuszy ŚDM - zachęcam was do tego, możecie pomóc, a w dodatku jest niezła frajda! Poznajecie nowych ludzi, macie nową paczkę, nie taką szkolną.. to całkiem co innego :) 

Podzielę się z wami zdjęciami rzecz jasna :D








Nie ma to jak zrobić mi zdjęcie z zaskoczenia :)












 Oto statua wolności :)




Było strasznie gorąco! Laliśmy się wodą, nawet dwa wozy strażackie nas oblewały. Fajnie było być mokrym przez chwilę w taki upał :) Podczas mszy małym bonusem była mysz, która bez przerwy wychodziła ze swojej norki po czym do niej wracała haha :D Niesamowitej atmosfery dodały świeczki zapalone późnym wieczorem, współgrające z naszym śpiewem :) Na sam koniec chętne osoby ustawiły się w małym kółeczku na oddalonej trochę polanie by wziąć udział w mszy wstawienniczej. Duża część osób upadła na ziemię - pierwszy raz widziałam to na żywo, wcześniej jedynie z opowiadań i filmów puszczanych nam na religii. Muszę przyznać, że trochę się przestraszyłam. Bałam się. Ale w końcu podeszłam i powiedziałam w jakiej intencji chcę się modlić. Ksiądz zaczął coś mówić, ja robiłam się coraz spokojniejsza. Czułam, że zaraz polecę do tyłu. Niesamowite uczucie. Jednak nie upadłam, poczułam rysujący się na moim czole krzyżyk i tak oto się zakończyło. Z tego co się dowiedzieliśmy, to albo będzie wszystko w porządku, albo nie otworzyłam się przed Bogiem. Sama nie wiem, co było przyczyną. 

Od samego początku krążyli chłopcy i dziewczyny z tabliczkami "FREE HUG". Przytulali wszystkich po kolei. Wieczorem wyglądałam trochę niezbyt fajnie, ale to akurat osobista sprawa, dlaczego. Podeszli do mnie dwaj chłopcy i mnie mocno przytulili przy okazji podając mi swoje imiona. Byłam tak zaskoczona, albo zmęczona, że nawet ich nie zapamiętałam. A szkoda. 

Niestety potem już trzeba było się zbierać. Nawet nie przeszliśmy przez bramę w kształcie rybki, a przecież to taka jedna z ważniejszych rzeczy podczas tego wydarzenia! 

W drodze do autobusu słaniałam się na nogach, a w autokarze gdy tylko usiadłam zasnęłam. Słyszałam jak mnie wołają, czułam potrząsanie, ale nie mogłam otworzyć oczu. Droga powrotna minęła zaskakująco szybko, może dlatego, że w nocy. Budziłam się, zasypiałam, budziłam, zasypiałam i tak w kółko. 

Mimo wszystko, ten wyjazd na prawdę mile mnie zaskoczył :) Wszyscy albo się spalili, albo opalili, a ja nic.. jak zwykle :D 

Teraz czas również na pokazanie pamiątek - bo zawsze jakieś muszą być :) 






Śpiewniczek również jest swego rodzaju pamiątką :)
















Byliście kiedyś w Lednicy? A może właśnie wczoraj? Jak przeżycia? Lubicie takiego rodzaju wydarzenia? 

5 komentarzy: